Nie wiem dokąd zmierzasz,
Ale czy znajdzie się tam trochę miejsca dla jeszcze jednej zmartwionej duszy?
Nie wiem dokąd idę, ale nie wydaje mi się, żebym szedł do domu.
MUZYKA
Daisy Rogers niestety należała do osób, które najpierw robią, a dopiero potem myślą. Wbrew jej naturze byłoby zastanawianie się nad wykonywanymi czynnościami, takimi jak chociażby wsiadanie do samochodu obcej osoby tylko dlatego, że ta mówi, iż cię zna. Jednak gdy już to zrobiła, zaczynała żałować. W filmach prześladowcy zawsze najpierw zdobywali dane o swojej następnej ofierze. Poza tym czy to nie dziwne, że Luke zjawił się akurat w tym miejscu, akurat wtedy, kiedy jej samochód się zepsuł? Daisy chciałaby w tej chwili wierzyć w głupie przypadki i zbiegi okoliczności.
– Wiesz co? Zmieniłam zdanie, chcę wysiąść – powiedziała szybko, mając nadzieję, że w jej głosie nie słychać rosnącej paniki. Sportowy samochód nie zwalniał nawet na moment, a gdy Luke znów skręcił, Daisy wpadła wprost na niego, boleśnie uderzając głową w jego ramię.
– Zapnij cholerne pasy i nie rozpraszaj mnie, bo inaczej wysiądziesz od razu na tamten świat – odparł Luke niskim głosem, zaciskając dłonie mocniej na kierownicy. Brunetka szybko zastosowała się do rady odnośnie pasów bezpieczeństwa, nerwowo zerkając we wsteczne lusterko. Czerwone i niebieskie światła wciąż migotały, jednak po chwili dotarły do nich również pomarańczowe, znajdujące się przed nimi.
– Luke, myślę, że to... – zaczęła Daisy, zaś jej zielone oczy otworzyły się szeroko na widok znaków ostrzegawczych.
– Trzymaj się czegoś, będziemy musieli przeskoczyć – poinformował ją chłopak i zanim Daisy miała szansę zaprotestować, Luke wjechał prosto w pomarańczowy znak, przewracając go. Po chwili poczuła jak samochód zjeżdża z podłoża, wyskakując w powietrze z prędkością dwustu kilometrów na godzinę. Wtedy już nie mogła powstrzymać krzyku. Z całej siły zacisnęła dłoń na ramieniu Luke'a, drugą opierając na szybie.
Samochód uderzył o beton po drugiej stronie rozwalonego mostu sprawiając, że Daisy podskoczyła na swoim siedzeniu i dopiero pasy bezpieczeństwa ściągnęły ją w dół, pozbawiając przy tym oddechu. Całe jej ciało drżało, gdy próbowała się uspokoić, ale zwyczajnie nie potrafiła. Luke nie zwolnił nawet teraz, gdy policja została po drugiej stronie.
– Wszystko w porządku? – spytał po chwili, kątem oka patrząc na siedzącą obok dziewczynę. Daisy podejrzewała, że nie wygląda dobrze, bo też tak się nie czuła. Przed oczami zaczęły pojawiać się czarne plamy, zaś powietrze w ogóle nie chciało wpływać do jej płuc. Doskonale wiedziała co to oznacza i miała ochotę się rozpłakać. Szybko puściła wciąż ściskane ramię Luke'a i schowała twarz w dłoniach, przyciskając palce do zamkniętych oczu. – Otwórz sobie okno, to na pewno pomoże – poradził spokojnie Luke, a Daisy naprawdę z trudem powstrzymywała się przed uduszeniem go.
– Zatrzymaj ten pieprzony samochód! – krzyknęła wściekle, ale pod koniec jej głos lekko się załamał. Zamiast jej posłuchać, Luke sięgnął przed nią i nacisnął odpowiedni guzik, a po chwili Daisy poczuła podmuch zimnego powietrza na twarzy. – Jesteś nienormalny.
– Już to gdzieś słyszałem – odparł rozbawiony. Daisy odsunęła ręce od twarzy, zaciskając je następnie na udach i odwróciła głowę w stronę Luke'a. Światło wydobywające się z wnętrza samochodu umożliwiało jej dokładniejsze przyjrzenie się temu jak wyglądał.
Mógł mieć najwyżej dwadzieścia lat i był naprawdę cholernie przystojny. Przyjaciółka Daisy, Anette, uważała, że dziewczyna ma fatalny gust, ale brunetka podejrzewała, że tutaj nawet panna Lawer przyznałaby jej rację. Luke miał wyraźnie zarysowane kości policzkowe i nos, który Daisy uznała za uroczy, chociaż zdziwiła ją ta myśl. Dolna warga była nieco pełniejsza od górnej i zdobił ją srebrny kolczyk, który zauważyła dopiero wtedy, gdy Luke na ułamek sekundy odwrócił się w jej stronę. Wtedy mogła dostrzec również kolor jego oczu i chociaż pewnie była to gra świateł, wydawały się one mieć niesamowicie błękitny kolor. Dopełnieniem wszystkiego były blond włosy, które układały się do góry i wyglądały na miękkie w dotyku. Daisy niemal ucieszyła się widząc, że chłopak miał drobne problemy z cerą, bo w przeciwnym razie uznałaby go za zbyt idealnego.
Miał na sobie dopasowane do ciała czarne jeansy z dziurami na kolanach, koszulkę z logo Sleeping With Sirens i na to narzuconą bluzę również w czarnym kolorze. Na pewno nie miał problemów z dziewczynami i to niepokoiło Daisy, ponieważ jej relacje z płcią przeciwną były na bardzo niskim poziomie.
– Najwyraźniej nie wszystkim podoba się perspektywa śmierci w wypadku samochodowym – mruknęła brunetka złośliwie, wyciągając z kieszeni komórkę. Miała trzy nieodebrane połączenia od Dylana i kilka wiadomości od Anette. Odpisała przyjaciółce, że wszystko z nią w porządku, po czym wyciszyła urządzenie, nie mając wielkiej ochoty na rozmowę z kimkolwiek innym.
– A tobie jaka perspektywa śmierci się podoba? – spytał Luke nazbyt poważnie, by Daisy nie uznała, że sobie z niej kpi. Ten chłopak naprawdę ją niepokoił. Na początku wydawał się być w porządku, w końcu zaproponował jej pomoc i dojazd w bezpieczne miejsce; jednak teraz zachowywał się nieco inaczej. Jakby... może sam żałował, że ją wziął? Ale w takim razie z jakiego powodu nie chciał jej wypuścić?
– Gdybym miała sobie sama wybierać, skoczyłabym z wysokiego budynku. Minimum dwanaście pięter, dla pewności – odparła Daisy tym samym tonem, odwracając wzrok na krajobraz za oknem. Niewiele widziała przez prędkość, oraz ciemność panującą już na dworze. – Zawsze zastanawiałam się, czy życie faktycznie przelatuje przed oczami – dodała bardziej do siebie, niż do niego, opierając policzek na dłoni i wzdychając cicho.
– Pięknie, mam w samochodzie paranoiczkę ze skłonnościami samobójczymi – usłyszała w odpowiedzi. Luke ponownie ostro skręcił kierownicę, a wtedy Daisy ujrzała, że wjechali już na dzielnicę mieszkalną.
– Zamknij się.
Daisy nie ukrywała, że czasami myślała o samobójstwie. Kto w jej sytuacji by nie myślał? Nigdy nie poznała swoich rodziców, zaś większą część życia spędziła w szkołach reform dla dziewcząt, gdzie traktowano ją gorzej niż w więzieniu. Była bita, poniżana i krzywdzona psychicznie. Znamiona tych wydarzeń miała ze sobą do dziś. Jednak prawda była taka, że nie potrafiłaby zostawić Dylana, poza tym za bardzo się bała, by móc odebrać sobie życie. Ale o tym nie miała zamiaru mówić temu arogantowi, jakim był Luke.
Samochód w końcu zatrzymał się z piskiem opon, a do uszu Daisy dotarły krzyki z zewnątrz. Zamrugała i dostrzegła dziesiątki młodych osób, które skandowały teraz imię Luke'a. Brunetka spojrzała na swojego towarzysza, który uśmiechał się głupkowato. Odpięła pas i wysiadła, momentalnie opierając się o karoserię, by się nie przewrócić. Ta jazda zdecydowanie jej nie służyła.
– Luke, jesteś pierwszy! Hood zadzwonił po policję i podał im twoją trasę, żeby jechali za tobą, ale to Troy dał się złapać na George Street! – krzyczał chłopak, którego włosy miały pudrowo-różowy kolor. Podszedł bliżej i z całej siły klepnął Luke'a po plecach. Daisy przyjrzała mu się uważnie, będąc pewną, że już go gdzieś widziała. Te zielone oczy, kształt ust...
– Przysięgam, że Calum kiedyś nie wyjdzie z tego żywy – rzucił Luke, rozglądając się, prawdopodobnie w poszukiwaniu wspomnianego przez siebie chłopaka. Daisy również okręciła się na pięcie. Znajdowali się na jakimś dużym parkingu, gdzie zaparkowano dziesiątki sportowych samochodów. Większość osób miała na sobie ciemne ubrania, jakby należeli do tej samej sekty. W dłoniach trzymali butelki z alkoholem, co chyba nie było dobrym połączeniem z samochodami. – Przyślij go do mnie, kiedy go spotkasz, Michael – dodał chwilę później, a Michael zasalutował i odszedł, zanosząc się śmiechem. Chyba nawet nie zauważył Daisy, która trzymała się za Lukiem. Przez to, iż blondyn był o wiele wyższy od niej i naprawdę szeroki w ramionach, mógł z łatwością ją zasłonić, co jej jak najbardziej odpowiadało.
– Cholera, nie dość, że wygrał, to jeszcze zgarnął po drodze pannę! Luke, nie przestajesz mnie zadziwiać!
Brunetka odwróciła się w stronę z której dobiegał głos i zobaczyła kolejnego mężczyznę z butelką piwa w dłoni. Miał lekko kręcone włosy, roziskrzone oczy i dołeczki w policzkach, wywołane szerokim uśmiechem. Już rozkładał szeroko ręce, chcąc objąć jedną z nich Daisy, ale Luke stanął mu na drodze, za co dziewczyna chciała mu dozgonnie podziękować. Mogła znieść taki sposób wyrażania się o niej, ale gdyby ten dziwak ją dotknął, zaczęłaby krzyczeć.
– Ashton, zmywamy się, za moment będą tu gliny – poinformował go Luke, kiwając głową w stronę, z której przyjechał. Ashton skinął ze zrozumieniem i jeszcze raz spojrzał na Daisy, puszczając jej oczko, po czym uniósł butelkę w górę, odwracając się do reszty.
– Impreza u mnie! – krzyknął, wywołując tym za sobą jeszcze głośniejszą kanonadę. Ludzie zaczęli wsiadać do aut i po kolei odjeżdżać z parkingu, wrzeszcząc przy tym wniebogłosy. – Zabierasz tą małą ze sobą? – spytał, wskazując na Daisy. Ta już otwierała usta, by coś mu powiedzieć, ale Luke ją ubiegł.
– Wpadam tylko po moją gitarę, dzisiaj nie mam czasu na nic więcej – stwierdził Luke, wciskając dłonie mocniej w kieszenie spodni. Obserwując go Daisy powiedziałaby, że nagle zaczął się bardzo denerwować, ale nie rozumiała dlaczego miałby. Popatrzyła na jego zaciśniętą szczękę i wtedy uświadomiła sobie, że Luke wcale nie patrzy na Ashtona. Brunetka odwróciła się i dostrzegła, że uwagę Luke'a przykuwa wysoka i szczupła blondynka, stojąca obok czerwonego samochodu. Skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej, co tylko sprawiło, że jej biust bardziej wychodził ponad dekolt bluzki. Mogłaby być bardzo ładna, gdyby nie pogarda wymalowana na jej twarzy.
Daisy nie mogła powstrzymać myśli o tym, co łączyło ją z Lukiem i dlaczego tak zareagował na jej obecność, mimo iż nie było to jej sprawą.
– W porządku, widzimy się u mnie.
Po tych słowach Ashton odwrócił się i szybko odbiegł w przeciwnym kierunku. Luke z rozmachem otworzył drzwi samochodu po stronie pasażera, a sam usiadł za kierownicą i ponownie odpalił silnik. Daisy westchnęła i wsiadła, nie widząc dla siebie innych perspektyw.
– Muszę na chwilę wstąpić do Ashtona, później pojedziemy do mnie i pokażę ci tą listę, o której mówiłem – powiedział Luke chłodno, wyjeżdżając z parkingu za sznurem innych samochodów. Brunetka jedynie kiwnęła głową, nie mając ochoty bardziej złościć Luke'a. Z jakiegoś powodu uważała, że tak będzie lepiej.
Dom Ashtona wyglądał dokładnie tak, jak Daisy go sobie wyobrażała. Był bardzo duży, podjazd zastawiony był kilkoma samochodami, z dachu zwisały kawałki... papieru toaletowego? Dziewczyna zmrużyła oczy i wtedy mogła z całym przekonaniem stwierdzić, że owszem, był to papier toaletowy. W każdym oknie paliło się światło, a głośna muzyka dobiegała do niej nawet tutaj.
– W zasadzie to dom bractwa, ale Ashton nimi rządzi i tutaj mieszka, więc uważa go za swój – powiedział Luke, gdy Daisy stanęła obok niego na skraju podjazdu. Schowała dłonie do kieszeni bluzy i odetchnęła, kierując się za tłumem do środka. Ashton musiał być bardzo popularny, bo zjawiło się chyba pół miasta.
W środku było jeszcze tłoczniej i jeszcze bardziej głośno. Muzyka dudniła w piersi Daisy, gdy ta szła za Lukiem przez korytarz, by dostać się do salonu. Za wszelką cenę starała się unikać zbliżonego kontaktu ze spoconymi ciałami uczestników imprezy, ale nie zawsze jej się to udawało. Mogła tylko chować odsłonięte części ciała.
– Zaczekaj tutaj przez chwilę, dobrze?! – krzyknął Luke, chcąc, by usłyszała go przez dźwięki piosenki. Daisy pokiwała twierdząco głową, nie próbując nawet mu odpowiedzieć. Ustawiła się pod jedną ze ścian za stolikiem z alkoholem i obserwowała poruszających się ludzi, których widziała na oczy po raz pierwszy.
– Daisy Rogers? – usłyszała po chwili i odwróciła się w bok, by prawie uderzyć swoim ciałem o klatkę piersiową wyższego chłopaka. Podniosła wzrok, teraz patrząc w ciemne oczy kogoś, kogo rozpoznała bez problemu.
– Calum Hood – mruknęła z niechęcią, już wiedząc dlaczego to imię wcześniej wydało jej się znajome. Calum uczęszczał z nią na niektóre z wykładów i zawsze siadał obok, przysuwając się zdecydowanie zbyt blisko. Dodatkowo w tak irytujący sposób czochrał jej włosy, bo wiedział, że doprowadza ją to do szału. – Dlaczego twój widok w takim miejscu mnie nie dziwi?
– Szkoda, że nie mogę powiedzieć tego samego tobie. Co cię sprowadza do tej krainy rozpusty? – spytał ironicznie, opierając się ramieniem o ścianę tuż przy niej i upijając łyk trunku z plastikowego kubka. Jego czarne włosy sterczały każdy w inną stronę, jakby dopiero co wstał z łóżka. I znając jego prawdopodobnie tak właśnie było, a w jednej z sypialni na górze dochodziła do siebie jakaś długonoga piękność.
– To nie twoja sprawa. Idź dręczyć kogoś innego – odparła, zadzierając dumnie podbródek do góry i odwracając wzrok od bruneta. Dyskretnie zaczęła przesuwać się w lewo, by zwiększyć dystans między nimi, ale Calum wyczuł to i szybko oparł dłoń po drugiej stronie jej głowy, teraz znajdując się przed nią.
– Jak zwykle nerwowa. Co byś powiedziała na jeden taniec, hm? – zamruczał Hood, przysuwając swoją twarz nieco bliżej. Daisy odwróciła się tak, że jego nos przesunął się po jej policzku. Jak zwykle poczuła przemożny przymus odepchnięcia go od siebie, bo najzwyczajniej w świecie nienawidziła, gdy ktoś ją dotykał, ale gdyby chciała to zrobić, znów ona musiałaby dotknąć jego.
– Hood, daję ci dokładnie trzy sekundy. Później Ashton będzie musiał wstawiać nową szybę w drzwiach na taras.
Brunetka nigdy nie pomyślałaby, że czyjś głos będzie dla niej takim zbawieniem. Ciało Caluma najpierw zesztywniało, zaś później dziewiętnastolatek cofnął się, odsłaniając Luke'a. Jedna z jego dłoni mocno zaciskała się na pasku futerału gitary przewieszonej przez ramię, a druga była opuszczona wzdłuż boku, również zaciśnięta w pięść. Gdyby Daisy zobaczyła go teraz po raz pierwszy, prawdopodobnie zaczęłaby uciekać.
– Spokojnie, Hemmings. Daisy to moja koleżanka z uczelni – wytłumaczył się Calum, całkowicie odsuwając się od brunetki, która objęła się ramionami i wcisnęła w ścianę tak bardzo, jak tylko dała radę. Czuła, że musi się umyć. Terapeutka zawsze powtarzała, że to tylko urojenie, ale było ono bardzo silne.
– W tej chwili mam to w dupie, więc dobrze ci radzę, znikaj stąd. O wzywaniu glin porozmawiamy później – powiedział ostro Luke, przeszywając kolegę wzrokiem. Brunet mruknął coś pod nosem i niemal odbiegł do Daisy, znikając w tłumie. Luke podszedł do niej i lekko odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy, ale czując jak dziewczyna wzdryga się pod jego dotykiem odsunął dłoń. – My... lepiej chodźmy – rzucił schrypniętym głosem i odwrócił się na pięcie, torując im drogę do wyjścia.
Kolejna jazda samochodem minęła w całkowitej ciszy. Luke siedział sztywno za kierownicą, a Daisy nie miała pojęcia co takiego zrobiła. Otuliła się szczelniej bluzą i ciągle zagryzała wargę, żeby powstrzymać niepotrzebne pytania cisnące się na usta. Sytuacja z Calumem widocznie wytrąciła blondyna z równowagi, a może coś stało się wcześniej, gdy Luke zostawił ją w salonie. Cokolwiek to było, odebrało Luke'owi cały jego humor, którego i tak wcześniej nie miał za dużo. Był dość zmienny. W jednej chwili się uśmiechał, a zaraz odcinał się od wszystkich i milczał. Daisy praktycznie w ogóle go nie znała, dlatego nie tworzyła głupich teorii na jego temat, aczkolwiek chciałaby wiedzieć coś więcej.
– Jesteśmy na miejscu – powiedział Luke po jakimś czasie i wyciągnął kluczyk ze stacyjki. Nie borykał się wyciąganiem gitary z tylnego siedzenia, po prostu wysiadł i skierował się w stronę domu, nie oglądając się za siebie. Daisy szybko wysiadła i podbiegła do niego, trzymając się nieco z tyłu, by móc obejrzeć rezydencję.
Bo tym właśnie był dom, do którego Luke ją przywiózł. Duża dwupiętrowa posiadłość w białym kolorze ogrodzona była wysokim kamiennym murem, za którym rozciągał się ogród z dość dawno niekoszoną trawą. Kamienna dróżka prowadziła do ciemnobrązowych drzwi z mosiężną kołatką. Budynek musiał stać tutaj od bardzo dawna, chociaż farba wyglądała na świeżą.
– Mieszkasz tutaj? – wykrztusiła Daisy, nawet nie próbując ukryć podziwu. Szczerze mówiąc... Luke nie wyglądał na bogatego chłopaka i gdyby nie to, że widziała jego samochód, powiedziałaby, iż mieszka w gorszej dzielnicy Sydney. Jednak znów pierwsze wrażenie nie okazało się trafne.
– Ta, z Michaelem. Okazjonalnie nocuje tu Ashton, albo ten idiota, Calum. Dzisiaj raczej żadnego z nich nie będzie – odparł blondyn, otwierając i przytrzymując dla niej drzwi. Gdy zapalił światło w korytarzu, Daisy zaczęła okręcać się dookoła, chcąc dostrzec wszystko. Dominowały tutaj białe kolory i ciemne meble z drewna. Gdzieniegdzie na ścianach wisiały obrazy sztuki nowoczesnej, pomieszane z replikami najsławniejszych dzieł renesansowych. Było to dość dziwne połączenie, ale brunetka nie narzekała. Sztuka była czymś, co kochała i o czym mogła rozmawiać ciągle.
Gdyby nie porozwalane po podłodze ubrania, pudełka od pizzy i różne inne dziwne rzeczy, uznałaby, iż mieszka tutaj wysoko postawiona rodzina arystokratów. Jednak nie dało się ukryć, że rezydują tutaj nastoletni chłopcy.
– Lista jest w salonie.
Zielonooka zamrugała kilka razy i kiwnęła głową, podążając za Lukiem. Ich kroki odbijały się echem, wywołując u niej dziwne uczucie. Ten dom był ogromny, a mieszkała tutaj tylko dwójka, czasem czwórka, osób? To musiało być okropne, szczególnie nocą. Stare domy przeważnie wydają nieprzyjemne odgłosy.
Luke rzucił czarną bluzę na kanapę i podniósł ze stolika niewielką czarną kopertę, którą następnie wręczył czekającej Daisy. Dziewczyna usiadła i zaczęła obracać ją w dłoniach. Złote litery wtłoczone były w papier, układając się w słowo SINISTER.
– Co to oznacza? – spytała, pokazując palcem na napis. Luke opadł na miejsce obok niej i westchnął, wzruszając ramionami.
– Tu jest właśnie problem. Sinister to nazwa wyścigu, który odbywa się w Sydney co pięć lat. To... niebezpieczne wydarzenie, bo wszystkie chwyty są dozwolone. Jakby ci to bardziej zobrazować... gdyby ktoś podłożył ci bombę w samochodzie i zdetonował ją tuż przed metą, żeby wygrać, nie poniósłby konsekwencji – mówił powoli Luke, przyglądając się reakcji Daisy. Dziewczyna wiedziała, że jest obserwowana, dlatego starała się zachować spokój. Nie widziała sensu w tym wszystkim. Jak ktoś powiązał ją z głupim nielegalnym wyścigiem? – Ale nie wiem jak to się ma do listy, która jest w środku.
Brunetka w końcu otworzyła kopertę i wyjęła ze środka kartkę, na której widniały ponumerowane imiona i nazwiska.
1. Daisy Rogers (C).
2. Dylan Rogers (C).
3. Luke Hemmings.
4. Jack Hemmings.
5. Ben Hemmings.
6. Michael Clifford.
7. Isaac Truman.
8. Ashton Irwin.
9. Harry Irwin.
10. Calum Hood.
11. Mali-Koa Hood.
12. Elspeth Browning.
I tak dalej. Obok każdego z nich była dość duża cyfra, a na samym dole podliczenie wszystkiego z chińskim znakiem obok.
– Nie wiem co to oznacza, Calum nie chciał przetłumaczyć – zaśmiał się Luke, dotykając miejsca z symbolem.
– To chiński znak pieniądza – mruknęła Daisy z roztargnieniem, patrząc na dwie pierwsze pozycje z listy. Dlaczego była na pierwszym miejscu? I dlaczego Dylan również tutaj był? Co oznaczało "C" w nawiasach?
– Czyli, że te cyfry to cena, tak? Cena za każdego z nas – powiedział blondyn z lekkim niedowierzaniem.
– Tego nie wiesz – rzuciła zirytowana dziewczyna. – W kopercie nie było niczego innego? Żadnego listu z wyjaśnieniem? Dostałeś tylko to? Ktoś jeszcze to dostał? – pytała szybko, niemal zgniatając dokument w dłoniach. Luke szybko jej go zabrał i schował z powrotem do koperty, następnie odkładając ją.
– Była tylko lista. Mam ją ja, Michael i moi bracia. Co do reszty... nie mam pojęcia. Na początku nie bardzo zdziwił mnie widok mojego nazwiska, bo sam chciałem zgłosić się do wyścigu, ale fakt, że jest tutaj Harry, czy Mali-Koa...
– Zaraz, zaraz – przerwała mu Daisy, zaś on zamrugał i popatrzył na nią zdziwiony. – Chciałeś zgłosić się do wyścigu, w którym ktoś mógłby cię zabić, żeby wygrać?
– A co w tym złego?
– Jesteś popieprzony – zawyrokowała i wstała, zaczynając niespokojnie przechadzać się po pokoju. – Trzeba się dowiedzieć, czy lista rzeczywiście ma związek z wyścigiem i co oznacza fakt, że są na niej nasze nazwiska. Ktoś nas zgłosił? To niemożliwe, nigdy nie miałam nic wspólnego z wyścigami, Dylan tym bardziej – mówiła raczej do siebie, nerwowo przeczesując palcami dłonie. Wtedy poczuła jak jej telefon wibruje, więc wyjęła go z kieszeni i ujrzała na ekranie imię Tamsin. – Przepraszam na chwilę – powiedziała do Luke'a, nawet na niego nie patrząc i wyszła z salonu, już odbierając.
– Daisy Amelio Rogers, gdzie ty do cholery jesteś?! Wiesz która jest godzina?! – wrzeszczała Tamsin na wstępie, po raz kolejny zachowując się jak zarozumiała starsza siostra, którą rzeczywiście była. – Mama wpadła tutaj niedawno i zrobiła mi awanturę, bo ciebie nie było. Przysięgam, że jeśli jeszcze raz przez ciebie oberwę, to nie ręczę za siebie.
Daisy oparła się o ścianę i przymknęła oczy, wsłuchując się w kolejne oskarżenia Tamsin. Słuchała o swojej niesubordynacji, o tym, że zawsze sprowadza kłopoty; na koniec zaś została poczęstowana wzmianką o tym, że życie całej rodziny byłoby lepsze, gdyby państwo Rogers nie znaleźli się czternaście lat temu w domu dziecka. Brunetka poczuła spływające po policzkach łzy i znienawidziła się za to, że nie potrafi ignorować żałosnych i dziecinnych odzywek Tamsin, która zachowywała się jak rozpieszczony bachor.
– Wiesz co, Tam? Dzisiaj nie będzie mnie na noc. Powiedz Dylanowi, żeby się nie martwił – odpowiedziała zwyczajnie i rozłączyła się, ściskając komórkę w dłoni. Policzyła do dziesięciu i dopiero wtedy otworzyła oczy, momentalnie zatrzymując wzrok na wysokim blondynie, stojącym po drugiej stronie korytarza. – Nie wiesz, że to cholernie nieładnie podsłuchiwać? – spytała, ale nie miała siły na to, żeby porządnie się na niego wkurzyć. Przetarła policzki wierzchem dłoni i odbiła się od ściany.
– Taa, jestem niewychowanym dupkiem. Ale mam też wolną sypialnię, gdybyś zdecydowała, że motele są poniżej twoich standardów – odezwał się Hemmings, opierając się niedbale o framugę i lustrując Daisy wzrokiem z góry na dół. Dziewczyna poczuła, jak na jej policzki wypływa rumieniec i odruchowo spuściła wzrok na czubki swoich combatów.
Wsiadanie z nim do samochodu już było cholernie nieodpowiedzialne, natomiast samo to, że Daisy zastanawiała się nad propozycją Luke'a świadczyło, iż było z nią coraz gorzej. Przecież nawet go nie znała. Może w piwnicy już uzbierał sobie niezłą kolekcję takich naiwnych idiotek jak ona?
Daisy właśnie chciała mu odpowiedzieć, gdy telefon w jej dłoni zawibrował raz jeszcze. Zielonooka odblokowała go i ujrzała wiadomość od numeru zastrzeżonego.
– Luke? – jej głos zabrzmiał bardziej piskliwie niżby tego chciała, ale nie mogła się opanować. Dopiero teraz poczuła prawdziwy strach, który stopniowo paraliżował całe jej ciało.
Blondyn najwyraźniej coś wyczuł, bo momentalnie do niej podszedł. Daisy drżącą dłonią podała mu swój telefon, a on popatrzył na wiadomość i zaklął pod nosem.
Było to zdjęcie płonącego samochodu, należącego do Daisy. Dołączona do tego była jedynie krótka wiadomość, ale to wystarczyło, by jasno odczytać intencje nadawcy. To był wyrok, który ktoś właśnie wydał na Daisy.
następnym razem nie zdążysz uciec.
Przede wszystkim - cholernie dziękuję za każdy komentarz pod prologiem, nie spodziewałam się ich aż tylu. Nawet nie wiecie jak mnie to zmotywowało do pisania i tutaj właśnie przepraszam za to, że rozdział jest tak... do dupy. Naprawdę mi się nie podoba, ale nie sądzę, że wpadnę na coś lepszego. Początki nie są moją mocną stroną, jak widać, ale staram się. Wiem, że tu niewiele się dzieje, niewiele się dowiadujecie i w ogóle, ale początkowe rozdziały mają to do siebie, że niewiele mówią. W następnych pojawi się więcej informacji, obiecuję. A tymczasem - co sądzicie o naszych bohaterach? Daisy, Luke, Calum, Tamsin? Jakieś pomysły co do tego, dlaczego Daisy tak nienawidzi bycia dotykaną? I o co chodzi z listą? Chętnie poczytam wasze teorie. Następny rozdział pewnie pojawi się w kolejny weekend. ;-)
Twój gust muzyczny = życie.
OdpowiedzUsuńBMTH, Fall Out Boy, Sleeping With Sirens... dziewczyno, gdzieś ty była całe moje życie. :c
Ale przejdę do rzeczy. Już zdecydowałam - lubię Luke'a. Nie przedstawiasz go jako takiego typowego bad boy'a, ale też nie jest grzeczniutki. Wie kiedy powiedzieć dość i podoba mi się jego autorytet, który widać było w rozmowie z Calumem. Daisy polubiłam już na wstępie, chociaż jak już wspomniałam - w końcu Luke sprzeda ją cyganom i tyle będzie miała, ach romantycznie. Tamsin nie znoszę, rozpieszczony bachor i tyle. Jest po prostu okropna. Calum lnafnlfadldf, chcę go tu więcej! Scena z Daisy była cudownie opisana i już widzę, że nasz Hood coś do niej ma. Sama chciałabym wiedzieć dlaczego panna Rogers tak nienawidzi gdy ktoś ją dotyka, bo to dla naszego Lukiego będzie problem, hihi. A lista intryguje mnie najbardziej. Szczególnie to C przy Daisy i Dylanie. I dlaczego nie było tam Tamsin? Bo tak się zastanawiam... Był Luke i jego bracia, Calum i jego siostra, Ash i jego brat (co z Lauren?), ale tej wariatki Tamsin nie. To musi coś znaczyć, a ja chcę wiedzieć co.
Nie uważam, że rozdział jest do dupy, wręcz przeciwnie. Bardzo mi się podoba. Czekam na następny. :D
"Nie wiem co to oznACZA BO CALUM MI NIE PRZETŁUMACZYŁ" WYJEEEE. Boże, jak ja kocham twoje poczucie humoru i te śmiechy z Azjatów. Biedny Calum, hahahahahaha. Ten rozdział był cudowny, ale wciąż mam cholernie dużo pytań. Z niecierpliwością czekam na kolejny, żebyś nam trochę powyjaśniała. Powodzenia! ;*
OdpowiedzUsuńKurczę, chciałabym zostawić jakiś dłuższy komentarz, ale starczyło mi czasu tylko na to, żeby przeczytać rozdział. Obiecuję, że jutro dostaniesz coś dłuższego, bo cholernie mi się podobał i mam mnóstwo rzeczy do napisania, także zaklepuję sobie to miejsce, haha. x
OdpowiedzUsuńTak jak obiecałam - wracam z konkretnym komentarzem, bo rozdział był długi i mam o czym opowiadać. Przede wszystkim Luke. Oczywiście, że od tej naszej divy musimy zacząć, bo inaczej nie mogę. Szczerze mówiąc to jeszcze nie do końca wiem w którym kierunku go popchniesz, chodzi mi o osobowość. Nie jest grzecznym chłopczykiem, to widać na pierwszy rzut oka. Kolczyk w wardze, potargane ciuchy, nielegalne wyścigi - wszystko tworzy nam obraz kogoś, kto nie zwraca uwagi na przestrzeganie prawa i to jest fajne. Bo z drugiej strony w jego zachowaniu było coś... coś takiego urzekającego. Stosunek do Daisy, o to mi chodzi. Niby kilka razy na nią krzyknął i zachował się chamsko, ale był pod presją, goniła ich policja, potem też wyraźnie coś go zdenerwowało, więc nie wrzeszczy bez powodu. Ogólnie zachowywał się dobrze, otwierał dla niej drzwi, potem podczas sytuacji z Calumem bardzo jej pomógł. Jest jeszcze ten gest z odgarnięciem włosów. Ja się rozpływałam. *.* Dlatego Luke jak najbardziej jest dla mnie na plus. Ciekawi mnie jego przeszłość, nawet bardzo. Ma pieniądze, świetne samochody i wymarzony dom, ale jednak nie widać by zbytnio się tym przejmował. Nie gwiazdorzy, nie ma markowych ciuchów. Chociaż spodnie od Gucciego też podziurawić można, haha. Nie no, ogólnie bardzo dobra postać, mająca duży potencjał, ale to od ciebie zależy co z nim zrobisz.
UsuńDaisy. Uch, nasza mała, niewinna Daisy. Czy aby na pewno jest taka niewinna? Skoro znalazła się na liście, coś musi być na rzeczy. Ja ją polubiłam, powiem to szczerze, bo na razie nie widzę powodów, by było inaczej. Nie jest jakąś irytującą panną w opałach, która rozstawia wszystkich po kątach, ale nie jest też beksą. Owszem, miała momenty słabości, ale się nie dziwię. Tamsin jest najpodlejszą osobą na świecie i wywołała na mnie najgorsze wrażenie. Widoczne jest to, że Daisy nie miała łatwego życia, ale stara się iść do przodu, chyba głównie przez swojego brata, Dylana. Swoją drogą nie mogę się go tutaj doczekać. Myślę, że Daisy zrobi wszystko, żeby tylko Dylana ochronić, nawet własnym kosztem.
Co do Caluma... Sama nie wiem. Zastanawiam się nad tą sytuacją i dochodzę do wniosku, że chyba nie zrobiłby jej poważniejszej krzywdy. Nie będę mogła nic powiedzieć dopóki nie dowiem się więcej o tym, co łączyło/łączy go z Daisy, ale to na pewno będzie w kolejnych rozdziałach. Jak na razie mam stosunek raczej neutralny.
O Tamsin wiesz co sądzę, więc nawet nie komentuję.
Ale teraz dwie najciekawsze rzeczy.
Po pierwsze: ten powód Daisy. Napisałaś w rozdziale, że uczęszczała do szkół reformy dla dziewcząt, gdzie była bita i poniżana, więc to mogło mieć znaczny wpływ na jej psychikę. Ale nie sądzę, że to wszystko. Najważniejsze jest dla mnie pytanie dlaczego państwo Rogers, skoro sami adoptowali Daisy i Dylana, wysłali ją do takowej szkoły? Czy Tamsin też przeszła coś takiego? O tym nic nie wiemy. Poza tym uważam, że w tej szkole wydarzyło się coś gorszego, przez co Daisy musiała przejść i aż żal mi myśleć co to było.
Drugą najważniejszą sprawą jest nasza tajemnicza lista, o której tak naprawdę wciąż niewiele wiemy. Ktoś ją przysłał - kto? Po co? Dlaczego są na niej nazwiska głównie młodych osób? Przynajmniej po tych, które wymieniła nam Daisy. Co oznacza "C" przy nazwiskach Rogers, no i czemu oni są na samym szczycie listy? Myślę, że teoria Luke'a jest prawdziwa i ktoś po prostu zapłaci za ich życia, ale nie potrafię znaleźć motywu, który powiązałabym z tym wyścigiem, Sinister. Cholernie mnie tym zaciekawiłaś, także już czekam na to, co wymyślisz. Rozumiem, że to bardzo niebezpiecznie wydarzenie, tym lepiej! Tylko z jakiej racji Luke chciał się tak narażać i brać w tym udział? Dla adrenaliny? Udowodnienia czegoś? Ugh, chyba pierwszy raz tak się wciągnęłam, że już szukam odpowiedzi dosłownie na wszystko.
Tak samo z tą sytuacją końcową. Kto do cholery podpalił samochód Daisy? To tylko tym bardziej potwierdza tezę Luke'a i to mnie przeraża, bo to tylko grupa nastolatków, co takiego mogli komuś zrobić, że chcą ich zabić?
No i tutaj masz pełne pole do popisu, także z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że do następnego weekendu już wymyślę sobie przynajmniej część rozwiązań, haha.
UsuńPowodzenia w dalszym pisaniu i nie dołuj się tak, bo wychodzi ci to świetnie.
Piękne *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział:*
Ściskam xx
Ja aż nie chcę komentować, bo to jest za cudowne. Szybko pisz kolejny. ;***
OdpowiedzUsuń/Mel.
O mój boże jakie zakończenie. Już nie mogę się doczekać naxta
OdpowiedzUsuńwow, ale jazda masakra ten gość od SMSa to jakich totalny psychopata!! Luke jest taaaaki słodki mimo, że jest nieobliczalny, ale tacy goście są zajebiści ♥
OdpowiedzUsuńczekam na nexta weny i buziole ;**
To jest po prostu cudowne. W każdym calu rozumiem zachowanie Daisy, które było troszkę zmienne, ale była skołowana i bała się, miała takie prawo. Zastanawia mnie czy Calum będzie sprawiał jakieś problemy, ale skoro jest kolegą Luke'a to chyba nie. W każdym razie czekam na następny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział byłam jak "co? co on robi? o co jej chodzi? czego on chce?" Hahahaha, uwielbiam to! Tyle zagadek, tak cudownie wszystko opisane. Ten dom Luke'a wyobrażam sobie jako taki mały zamek i to jest takie lnnladfnldsf. Genialnie opisujesz, bo mogę sobie to wyobrażać. Pisz szybko następny i nawet nie waż się mówić, że jest do dupy. Cudo. ♥
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to masz wspaniały gust muzyczny. Czego jeszcze słuchasz? x
UsuńDziękuję bardzo, haha. Głównie punkowych/punk rockowych zespołów, no i 5SOS, hahaha. Nie no - Green Day, Blink 182, SWS, BMTH, Arctic Monkeys, Fall Out Boy, Panic! At The Disco, All Time Low, Nirvany ostatnio rzadziej ale też, The Neighbourhood, Bastille.
UsuńRóżnie, naprawdę jest tego mnóstwo. ;-)
WYJDŹ ZA MNIE, JEZU. ;c
UsuńNo to chodź. :c
UsuńBiegnę. ;c
UsuńSama nie wiem co napisać, bo wciąż zastanawiam się nad tym rozdziałem, ale uznałam, że zasługujesz na komentarz, skoro uważasz, że ten rozdział był do dupy. Bo wcale nie był. Jak na początkującą pisarkę wychodzi ci to nad wyraz dobrze, o czym chyba już wspomniałam pod prologiem, ale powtórzę się, bo nie znoszę, gdy ktoś, kto pisze tak dobrze, mówi, że jest inaczej. Jak widzę teraz coraz więcej tych blogowych "fejmów" to mnie krew zalewa, bo uważają się za nie wiadomo kogo i piszą na końcu, że nie dodadzą nowego rozdziału jeśli nie będzie stu komentarzy. No halo, cieszcie się, że w ogóle ktokolwiek czyta, prawda? A ty zasługujesz na tych wszystkich czytelników i życzę ci, żeby było ich jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńWracając do treści - dałaś nam mnóstwo kolejnych pytań, jak na przykład o co chodzi z przeszłością Daisy? Co to za lista i czy rzeczywiście ktoś chce ich zabić za pieniądze? Czy to ma związek z wyścigiem Sinister? No i dlaczego Tamsin jest taką szmatą? Bo Jezu, nie trawię jej jak nie wiem co. ;c Już napalonego Caluma ścierpię bardziej niż ją, hahaha.
Strasznie mi się podoba. Do następnego! :D
No więc... ugh! Nienawidzę, gdy ktoś pisze tak dobrze i kończy w takim momencie. Przysięgam, że takie końcówki będą moją śmiercią. Ja na miejscu Daisy chyba bym ześwirowała, poważnie. Jakiś psychopata podpalił jej auto, poza tym wpisał ją na listę z ceną za jej życie (o ile Luke miał rację, miejmy nadzieję, że nie). Kto by się nie bał? Ona chyba miała już dość problemów w przeszłości, prawda? Więc niech ją zostawią, bo ją lubię. ;(
OdpowiedzUsuńCaluma też lubię, haha. Może to dziwne, ale mi się spodobał taki... no Calum wygląda na takiego, noo. Poza tym ten żart Luke'a o chińczyku, hahahaha, zaczęłam się śmiać jak głupia. Kocham to opowiadanie. <3
Myślę, że poważnie zaczynam się wkręcać w 5SOS i to wszystko twoja wina! Luke jest tutaj taki genialny, że dramat, a to dopiero pierwszy rozdział, więc aż się boję co będzie później, haha. Pisz szybko dalej i wyjaśnij nam w końcu o co chodzi z listą! ;*
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńNa początek powiem szczerze, że nie mam zielonego pojęcia co to 5SOS i nie wiem kim są chłopcy, którzy są głównymi bohaterami. Ktoś powie, że w takim wypadku nie powinnam czytać i tym bardziej komentować, ale zanim i Ty tak stwierdzisz, przeczytaj do końca to, co mam do powiedzenia.
Trafiłam tutaj przypadkiem, przeglądając inne blogi i szukając czegoś interesującego. Na początku przejrzałam dokładnie wszystkie zakładki i wygooglowałam sobie zespół, przesłuchałam ze dwie piosenki - są okej, chociaż raczej się nie przekonam. Obsada mnie urzekła, głównie postaciami z Teen Wolf, mojego ulubionego serialu, ale również przez Jennę, którą kocham za rolę w Doctorze Who. Ten krótki opis w zakładce "Fabuła" również przypadł mi do gustu, bo na pewno zaciekawia czytelnika i sprawia, że chcemy się dowiedzieć w co też takiego wpakowali się nasi główni bohaterowie. Właśnie z tych powodów postanowiłam przeczytać co tutaj masz, a na szczęście nie jest tego wiele, bo zdecydowanie wolę rozpoczynać czytanie blogów wraz z ich rozpoczęciem.
Prolog był krótki, ale pełny niewiadomych. Zachowanie Tamsin wciąż pozostaje dla mnie pod znakiem zapytania i naprawdę nie wiem co na nie powiedzieć, więc zostawię to na później. Daisy od początku wydała mi się postacią przyjemną, z którą zrobisz wiele dobrego. Ma chyba niewielkie problemy z emocjami, ale kto by nie miał w jej sytuacji? Pech chciał, że samochód zepsuł się akurat, gdy ta go potrzebowała i miała fatalny humor, pozostawiając ją w lesie. Przypadek, fortuna, a może przeznaczenie - chciało, żeby na jej drodze pojawił się tajemniczy chłopak, oferujący pomoc i wprawiający nas w zdziwienie tym, że zna Daisy, podczas gdy ona go zaledwie kojarzy, nawet nie wiedząc skąd. Mówi coś o liście, a potem siedzi cicho. Ja bym nie wytrzymała bez zadania miliona pytań, ale Daisy wybrała bezpieczniejszy - o ile możemy tak mówić w sytuacji, gdy wsiadła do samochodu z kimś obcym - sposób na zdobycie interesujących ją informacji. Ostatecznie wsiadła, bo lęk przed pozostaniem w nieznanym miejscu zwyciężył. No i prolog kończy nam się pojawieniem policji, co tylko podbudowało zaciekawienie całą sprawą.
Teraz rozdział pierwszy. Dłuższy, jeszcze lepszy i jeszcze ciekawszy. Reakcja Daisy z początku mnie rozbawiła, ale w zasadzie jej się nie dziwię, chociaż mogła pomyśleć o tym zanim wsiadła do samochodu. Z kolei zastanawia mnie Luke i to nawet bardzo. Z początku wydawał się być całkiem zwyczajny, po prostu chciał pomóc i to było okej. Ale tutaj już bardziej przejawia nam swój charakter i nie wiem czy mi się to podoba. W porządku, jest zdenerwowany, goni ich policja, a jakaś dziewczyna ciągle jęczy mu za uchem, kiedy on doskonale wie co robi. Jednak sam zaoferował Daisy pomoc, prawda? Więc z jakiego powodu tak potem reaguje? Na szczęście zrehabilitował się otworzeniem okna i ogólnie wydaje mi się, że naprawdę przejął się stanem brunetki. Dodatkowo scena z Calumem tylko potwierdza moje przekonanie, ale o tym później. Wszystko po kolei.
Tutaj mamy wiadomość o tym, że Calum zadzwonił po policję i podał im trasę Luke'a. Wywnioskowałam jednak, że są oni przyjaciółmi, więc jak mniemam... to jest ich taki sposób na zrobienie sobie żartu, tak? Skoro w efekcie to przeciwnik Luke'a dał się złapać, wszystko wypadło wręcz idealnie. Ale czy tylko ja zastanawiam się nad blondynką z parkingu? Myślę, że to Elspeth, sama nie wiem dlaczego i nie wiem czemu Luke miałby tak denerwować się na jej widok. Jednak na pewno wszystko wyjaśnisz nam później.
Ashton, Ashton, Ashton. Lubię go. Taki typowy frat boy, urządzający wielkie imprezy. Papier toaletowy na dachu to oczywiście nieodłączny element, widzę, że znasz się na tym, haha.
No i w końcu przechodzę do Caluma! Tu wyjątkowo ujawniła nam się niechęć Daisy do bycia dotykaną. Calum był trochę nachalny w stosunku do niej, chociaż dużą rolę mógł odegrać alkohol. W zasadzie do niczego nie doszło, bo pojawił się Luke i za tą scenę go uwielbiam. Wyobrażałam go sobie z tą gitarą, takiego wkurzonego i... no właśnie. I? O co był tak zły?
O to, że Calum zbliżył się do Daisy, czy wydarzyło się coś więcej? W każdym razie później Luke zmienił nastawienie.
UsuńNa koniec dałaś nam listę, nad którą będę teraz ciągle myślała. Kto ją wysłał i dlaczego są na nich akurat te osoby? Sama zrozumiałabym pojawienie się nazwiska Luke'a, po tym jak opowiedział o wyścigu Sinister, ale dlaczego jego bracia? Dlaczego Daisy i Dylan, Harry i Mali-Koa? To mi się w ogóle nie podoba. Dodatkowo te cyfry i słowa Luke'a, że może być to cena za ich życie... Uch, za dużo pytań!
Już kończę, spokojnie.
Tamsin. Nie znoszę jej, a rzadko mi się to zdarza. Ale co takiego zrobiła jej Daisy? Czy to jej wina, że państwo Rogers adoptowali ją i Dylana? Tamsin jest starsza, powinna wziąć na wstrzymanie i nie zachowywać się jak napuszony bachor. Wcale się nie dziwię, że Daisy nie chce do niej wracać. Myślę, że zostanie u Luke'a, szczególnie po tej wiadomości. Płonący samochód - to nas dobiłaś na koniec. Gratuluję zdolności do budowania napięcia.
Jak widać - wcale nie muszę znać zespołu, by coś mi się podobało, prawda? Tutaj na pewno będę częściej zaglądała, więc czekam na nowy rozdział. Powodzenia.
~ elizeys.
Awwwww! Genialne. Piszesz naprawdę cudownie!
OdpowiedzUsuńPolubiłam główną bohaterkę od pierwszego momentu, co rzadko mi się zdarza, serio.
Umieram z ciekawości co będzie dalej! :D
Tak z ciekawości przeczytałam komentarz elizeys i teraz już nie wiem co napisać. Rozdział jest po prostu fenomenalny. Nie będę się rozpisywała, bo wszystko masz wyżej, ale powiem ci, że w stu procentach będę czytała dalej! <3
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńAFfaddfldslmsf, tylko tyle mam po tym rozdziale. Końcówka mnie powaliła i nie wiem jakim cudem doczekam do weekendu. Więc lepiej się sprężaj! <3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest boskie. :D W dodatku śliczny wygląd bloga i bardzo podoba mi się muzyka. :D
OdpowiedzUsuńJuż uwielbiam bohaterów. :3
Sądzę, że Daisy była kiedyś zgwałcona albo coś w tym stylu, a co do tej listy to nie mam pojęcia. xd
Życzę weny :*
http://escape-fan-fiction.blogspot.com
Czy to źle, że już tak bardzo to uwielbiam? :D
OdpowiedzUsuńCALUM TY NAPALONY FRAJERZE, BOŻE.
OdpowiedzUsuńW sumie coś mi się wydaje, że ten późniejszy żart Luke'a był odwetem, a ja nie mogę przestać się śmiać. To jest po prostu genialne, hahaha. Masz ogromny talent i ja ci to mówiłam już z milion razy, a ty i tak napiszesz, że rozdział do dupy. To opowiadanie będzie świetne, więc nie nudź i pisz dalej. Czekam. xx
Jakiś czas temu zaczęłam słuchać 5sos, więc szukam teraz opowiadań z nimi i to już pokochałam, chociaż to dopiero 1 rozdział. Masz lekki styl pisania i chociaż mówisz, że to pierwsze opowiadanie, w ogóle tego nie widać. Masz talent i to duży, szczególnie do opisywania uczuć i otoczenia, a to jest też bardzo ważne. Popracowałabym trochę nad dialogami, ale poza tym jest wspaniale. Z niecierpliwością oczekuję rozdziału drugiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
sherlocked.
To już oficjalnie moje ulubione opowiadanie, amen. Kocham napalonego Caluma i żart Luke'a o chińczykach, chcę tego więcej!
OdpowiedzUsuńDaisy jest zdecydowanie cudowna, ale strasznie mi jej szkoda przez Tamsin, która jest idiotką.
Już czekam na dwójkę i szkoda, że dopiero w weekend. Pisz sobie szybko. ;**
Genialne to jedyne słowo na opisanie tego rozdziału.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
Boże, jaki cudowny szablon! *___*
OdpowiedzUsuńZakochałam się w calutkim opowiadaniu.
Pisz szybko kolejny rozdział. x
Czyli rozdziały będą dodawane co tydzień, tak? <3
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to nie mam pojęcia. Będę się starała dodawać je co tydzień, ale nie wiem jak mi to wyjdzie. Czasem mogą być później, czasem wcześniej. Ale wstępnie - tak, planuję dodawać co tydzień. ;-)
UsuńWyścigi nieodmiennie będą kojarzyć mi się z "Cztery metry nad niebem" :D Zwłaszcza, jak bohater ma jakąś laskę w tym towarzystwie, z którą coś go łączyło. Niemniej, wychodzi na to, że tutaj nie będziemy mieć do czynienia z niewinną sytuacją. Jestem trochę zdumiona, że chłopcy wzajemnie nasyłają na siebie policje. Wydaje mi się, że to tylko ich osłabia, bo gliny łatwo mogą wpaść na ich trop, rozszyfrować trasy, którymi się ścigając itp. ale może to część tych zawodów?
OdpowiedzUsuńNo i Calum jest z nich wszystkich najgorszy. Fajnie, że dałaś mu charakter, który na pierwszy rzut oka nie pasuje do jego misiowej urody.
Ta lista wygląda groźnie. I nie rozumiem kto zgłosił Daisy do tego wyścigu. Czy to ma związek z jej biologiczną rodziną? Ale teraz sobie myślę, że to dość dziwne, że Luke od razu skojarzył Daisy w tym lesie z osobą z listy, bo przecież na liście nie ma zbyt wielu danych, a w Sydney nie jedna osoba nazywa się pewnie Daisy Rogers. No, ale w opowiadaniach wszystko jest możliwe :D
Co jeszcze mogę dodać? Acha, że Tamis to suka, a Luke jest niewyobrażanie słodki z tymi swoim zmiennym charakterkiem. <3
O, zapomniałabym o najważniejszym! O tym spalonym aucie i groźbie! Jestem w szoku i wydaje mi się, że z tego wyścigu nie łatwo się wykręcić. ;c
Rozdział cudowny! Nie wiem, co ty od niego chcesz! Czekam na kontynuacje!
Buziaczki :**
Jeśli chodzi o nasyłanie na siebie policji, to właśnie część wyścigu. Chcą, żeby było trudniej, ale też ciekawiej, a trasy później są zmieniane. ;-)
UsuńHej 🙊 Przeczytalam to cudo i jestem pod wrazeniem, niecierpliwie czekam na next. Xx :))
OdpowiedzUsuńtwój gust muzyczny>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńopowiadanie genialne, czekam na next. ;))
Powiem tak. Jeśli uważasz, że ten rozdział jest do dupy za przeproszeniem, to masz coś nie tak z główką, bo ten rozdział jest genialny!
OdpowiedzUsuńMyślę, że lista to będzie coś takiego, że ktoś będzie miał zlecenie zabić tą dana osobę za wyznaczoną kwotę pieniężną, ale to tylko moja teoria.
Czemu Daisy nie lubi być dotykana? Może dlatego, że kiedyś miała nie miłe zdarzenie z jakimś chłopakiem lub coś takiego, dlatego nie lubi być dotykaną... Ale to wciąż tylko moja teoria, która nie koniecznie musi się sprawdzić, ale fajnie by było gdyby miała chociaż troszeczkę racji. :D Najbardziej podobał mi się moment jak Calum gadał coś do Daisy, a Luke tak wparował i zagroził Calum'owi, to było bezcenne. Wyścigi? Lubię takie opowiadania, gdzie jest pełno adrenaliny, ale z tym SINISTER, to wow... Nie umiem się doczekać rozdziału, gdzie właśnie będzie opisany ten " Sinister"! :) Blog jest moim czwartym ulubionym i czekam na drugi rozdział! <3
http://kazdy-musi-przetrwac.blogspot.com
Hihi. Nie przeczytam, ale skomentuje żeby potem nie było. :D
OdpowiedzUsuńCzemu wszyscy piszą tak genialnie tylko nie ja? ;c
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga. Czekam na next. x
nie będę shippowała daisy i luke'a bo muke af ;c
OdpowiedzUsuńnie no, opowiadanie jest cudowne i strasznie lubię tą główną bohaterkę. już nie mogę się doczekać drugiego. :))
Myślę, że dzięki tobie zacznę słuchać dobrej muzyki, haha. Już kocham BMTH i Fall Out Boy. ♥
OdpowiedzUsuńA rozdział oczywiście wspaniały. :D
~ Meggie
Matko..właśnie skończyłam czytać i powiem ci, że Wow dziewczyno masz wielki talent! Ciekawa jestem co będzie dalej. Naprawdę czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Życzę dalszej weny :)
OdpowiedzUsuń(zapraszam do mnie --> the-last-day-janoskians.blogspot.com)
Muszę szczerze przyznać, że to opowiadanie zaczyna mnie nieco przerażać. Oczywiście nie mam na myśli niczego negatywnego, wręcz przeciwnie, rozdział jest znakomicie napisany i cały czas trzyma w napięciu, a to jest coś, czego oczekuje się od tego typu historii, więc zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie jesteś z niego zadowolona. Czuję, że fabuła została perfekcyjnie niemal przemyślana, zdaje się, że wszystko dzieje się w odpowiedni sposób.
OdpowiedzUsuńMuszę też przyznać, iż Daisy zachowała się zarówno odważnie i nierozważnie. Jasne, w tamtym momencie nie miała zbyt dużego wyboru, ale wsiadanie do samochodu nieznajomego brzmi jak początek niezbyt dobrego horroru.Cieszę się więc że wszystko skończyło się w miarę pomyślnie, no może poza listą, która od pierwszego momentu skojarzyła mi się z tą listą z Teen Wolf. Oby w tym przypadku nikt nie został z niej skreślony! I w dodatku ta wiadomość na końcu rozdziału. Jestem oficjalnie zaintrygowana i przerażona. Dlaczego ktoś poluje na Daisy i kto i dlaczego jest na liście, której nazwa powiązana jest z szalonym wyścigiem na śmierć i życie. Swoją drogą nie jestem pewna, w jaki sposób określić osoby biorące w nim udział, bo szaleńcy wydaje się być słowem zdecydowanie za łagodnym. Luke, opamiętaj się!
Ale nie można nie przyznać, że zaczęłam uważać go za w miarę słodkiego. Jest w nim coś mrocznego, co ja osobiście w męskich bohaterach wręcz ubóstwiam, lecz z drugiej strony potrafi pokazać się także z tej łagodnej, uroczej strony. Zżera mnie ciekawość, jak potoczą się losy Daisy i Luke'a, czy dziewczyna dowie się, kto stoi za tym cyrkiem i czy może jakimś dziwnym przypadkiem jest to związane z jej biologiczną rodziną... Hm, same tajemnice.
Nie wiem, czy chcesz być powiadamiana o nowych rozdziałach u mnie, jeśli nie, po prostu daj znać, ale pojawił się pierwszy rozdział. ;)
Pozdrawiam,
Wow, muszę przyznać, że ten rozdział jak i prolog są niesamowite.
OdpowiedzUsuńMasz talent.
Naprawdę to Twój pierwszy blog? Jeśli tak to naprawdę gratuluję.
Czekam na next'a. :)
~J.
Wybacz, że taka spóźniona, dodatkowo mój komentarz będzie króciusieńki, ale obiecałam sobie, że dziś skomentuję, zatem zaczynam!
OdpowiedzUsuńRozdział podobał mi się od samego początku, ale nie... Start będzie na mecie, jeśli wiesz co mam na myśli...
Szablon - jest po prostu przegenialny i piękny, i taki, taki... Przejrzysty. Bardzo podobał mi się poprzedni, jednak ten od razu zwraca uwagę, a spójrzmy prawdzie w oczy, większa część społeczeństwa to wzrokowcy... Także plusik!
Muzyka, bo o tym też warto wspomnieć. Bardzo dobre piosenki, dodatkowo pasujące do treści, masz niezły gust, a ja lubię ludzi z gustem ;) Masz także świetny styl pisania i nad tym się skupmy. Nie ma pierdyliarda błędów, dobrze zapisane zdania, ciekawie utworzone dialogi, wszystko jest takie... Takie jakie być powinno, o! Skrótowo SUPER!
Teraz do postaci i akcji - od początku podobały mi się te nielegalne wyścigi oraz wplątanie w nie Daisy. Co jest z tą dziewczyną nie tak? Nie potrafię jej rozgryźć, na pierwszy rzut oka wszystko jest jak najbardziej TAK. Ale jest na liście, to coś znaczy. Zatem będę czekać na wyjaśnienia. Caluma wcale nie ogarnęłam. Wstyd, nawet nie wiem który to sos, lol, jak to brzmi xd Koniec końców nie... xd Chociaż jego postać intryguje, nie powiem, że nie... Na koniec sam BÓG BOGÓW ASHTON! ASZTYN wygrał wszystko. Jego teksty, wysiadanie na tamten świat itedeitepe... Nie dość, że jest przystojny, jest też niegrzeczny. Ma tupet, ma gadane, ma facjate, ma pieniądze. Facet wygrał wszystko! Jestem ciekawa tylko jak będzie wyglądać całokształt jego relacji z Daisy.
Btw. Nie mogę się przyzwyczaić do tego imienia. Nie wiem dlaczego xd
No... Jak widzisz opinia jest niedługa, ale zawarłam tu tyle, ile chciałam. Koniec końców pozdrawiam serdecznie, życzę weny w cholerę i wesołych świąt!
Zaproszę również do siebie, ponieważ pojawił się drugi rozdział, mam nadzieję, że wpadniesz z opinią xx
@YourLittleBoo1
z
jesienia-pisane.blogspot.com
DOBRZE, OD DZIŚ LUKE TO ASZTYN, WYBACZ, DLACZEGO NAPISAŁAM ASZTYN?!
UsuńMam pytanko...kiedy będzie następny rozdział? Ciągle wchodzę z wielką nadzieją, że już jest, ale jednak nie :/
OdpowiedzUsuńJa też :/
UsuńJestem w trakcie pisania, więc dodanie go trochę się opóźni. Niestety nie miałam zbyt wiele czasu, dlatego musicie jeszcze troszkę poczekać.
UsuńRozumiem, czekam ;)
UsuńTrafiłam tutaj przez czysty przypadek i musze powiedzieć, że jestem zachwycona! Wątek z tą listą od razu skojarzył mi się z pulą śmierci z Teen Wolfa. Jestem ciekawa, co kryje się za tym z pozoru zwykłym kawałkiem papieru. Najwyraźniej ktoś czyha na życie tych ludzi. Daisy cudem uszła z życiem. Dobrze, że Luke stanął na jej drodze i dziewczyna mimo mieszanych uczuc, postanowiła mu zaufać. Zarówno ona i on bardzo przypadli mi do gustu. Już uwielbiam tą dwójkę.
OdpowiedzUsuńPoki co mam wiele pytań i niewiele do powiedzenia. Zawsze mam problem z komentowaniem prologów i pierwszych rozdziałów, ale później się rozkręcę, obiecuję! ♥
Pozdrawiam serdecznie i życzę masę weny.
Wesołych i spokojnych świąt!
W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://your-perfect-imperfections-ff.blogspot.com/
Co myślę o postaciach? Hm... Luke do gustu przypadł mi od razu;D Nie wiem w sumie dlaczego, ale jakoś od początku polubiłam tą postać, mimo że niewiele o niej wiemy. Wydaje mi się być odważnym chłopakiem, który nie da sobie w kaszę dmuchać i jest raczej twardą osobowością. Odnoszę wrażenie, że skrywa w sobie jakieś tajemnice i tamtego dnia nie bez powodu nie miał humoru. Może ma to związek z tą dziewczyną, która stała koło auta? Może coś do niej czuje, albo wręcz przeciwnie - nienawidzi- i jej obecność wywołała w nim tak wielką złość? Choć wydaje mi się, ze raczej to tak pierwsza opcja :D Ale nie będę się nad tym więcej zastanawiać, bo w sumie nie ma dowodów świadczących, że coś ich łączy.
OdpowiedzUsuńCo do Ashtona się na razie nie wypowiem, bo wiemy o nim nie wiele, a Calum? Hm.. Chyba też by mnie wkurzał. Nie potrafi zrozumieć, że ktoś nie życzy sobie jego towarzystwa i lubi denerwować wszystkich naokoło. A Daisy moim zdaniem została w przeszłości skrzywdzona i dlatego nie chce być teraz dotykana. Zresztą była mowa w tym rozdziale, że jej życie nie jest zbyt szczęśliwe, że była bita, poniżana i źle traktowana. Może ktoś ją też molestował? Choć samo bicie chyba wystarczy by nie pozwalać się dotknać.
Ciekawi mnie bardzo dlaczego pojawiła się na tej liście, jaki związek ma z samochodami i dlaczego ktoś podpalił jej wóz! Zaczyna się robić coraz bardziej niebezpiecznie!
Pozdrawiam!:*
A w wolnej chwili zapraszam do siebie na rozdział:) i życzę szampańskiej zabawy Sylwestrowej;*
Hej! Dziękuję za komentarz na RJS, tym bardziej, że czytałaś przedtem SN - naprawdę dzięki za wsparcie i zaglądanie :) Co do Twojego komentarza, to nie będę owijała w bawełnę: przeczytałam go, a później najzwyczajniej w świecie zapomniałam, stąd moja tak późna odezwa. Postaram się jednak po Nowym Roku zajrzeć tu ponownie i tym razem przeczytać to, co publikujesz, bo szablon jest piękny, więc chętnie zapoznam się z treścią :) Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku! <3
OdpowiedzUsuńrytm-jego-slow.blogspot.com
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń